środa, 28 stycznia 2015

Polsko Quo Vadis

Po ostatnich wydarzeniach w Polsce, tj. najpierw strajk, a następnie podpisanie porozumienia z górnikami oraz demonstracjach polskich kredytobiorców we Frankach zadaję sobie jedno proste pytanie. Kto jak nie my zgotowaliśmy sobie ten los.


Czy ktoś komuś kazał zostać górnikiem bo mieszka na Śląsku? To tak jakby mi kazano zostać stoczniowcem bo mieszkam nad morzem. Koniec końców stocznia została sprywatyzowana i skończyło się okradanie Państwa z "13 pensji" oraz innych dodatkowych deputatów i świadczeń. Bardzo dobrze. Ale najwidoczniej rząd w roku wyborów boi się, że nie wygra wyborów i na wszystko, dosłownie na wszystko się zgadzają. Najpierw podchody, obiecanki, a co do czego to miękną pod siłą demonstracji i protestów. Wystarczyłoby zacząć rozmowy z górnikami (związkowcami), że nastąpił kres pompowania publicznych pieniędzy w kopalnie i musimy zamknąć (sprywatyzować) 8 kopalń. Wiadomo, zawsze dochodzi do rozmów, negocjacji, ustępstw i ostatecznie do podpisania porozumienia. Ale jak zaczęliby rozmowy od 8 a skończyli na trzech to i tak uzyskaliby to czego chcieli i górnicy by się cieszyli i również premier by miała zdobyty swojego rodzaju oręż.

Kto rezygnuje z 27-miesięcznej odprawy na rzecz protestów? Każda ceniąca się osoba, która ma wykształcenie, doświadczenie i piastuje stanowisko, które sama sobie zapracowała to gwarantuje, że grzecznie podziękuje, odbierze przeszło 2-letnią odprawę i znajdzie pracę jak nie dziś to na pewno w ciągu 3-miesięcy. Mówimy tu oczywiście o "górnikach" ale tych siedzących nad ziemią. Co do tych pod ziemią to sprawa podobna, bo mieli gwarancję zatrudnienia również w kopalniach, ale gdzie będą dojeżdżać 30 km do pracy. Ja też tak chcę mieć do pracy max. 5 km i zarabiać podwójną średnią krajową plus "13, 1" i inne dodatki.

Kto planuje kolejny strajk? nauczyciele, lekarze (a tak zapomniałem, lekarze, a właściwie przychodnie strajkowały pod koniec grudnia i na początku stycznia), kolejarze, a może niech straż pożarna zastrajkuje i w czasie pożaru stwierdzi, że za takie pieniądze z codziennym narażeniem życia przy ratowaniu ludzi i gaszeniu pożarów nie wyjeżdżają i okupują remizy. Pewna podwyżka i to spora, tym bardziej, że mamy jak już wspomniałem rok wyborów.

Przejdźmy do coraz to popularniejszych z dnia na dzień "Frankowiczów". Chcieli płacić mniej w danym momencie?- Chcieli i wzięli tym samym na siebie ryzyko walutowe, które to swoimi rękoma podpisali. Przez lata płacili znacznie mniejsze raty od osób, które wzięły kredyt w złotówkach. Ot przykład z roku 2006, założenie to kredyt 300 tyś zł wzięty na 30 lat. Kurs Franka 2,45 - wysokość rat tego roku średnio wyniosła 1240 zł, a w tym samym czasie 'Kowalski' biorąc kredyt w polskiej walucie spłacał 1760 zł. Czyli w samym pierwszym roku 'Frankowicz' zaoszczędził 6000 zł wobec 'Kowalskiego'. Wyższa spłata raty w złotówkach utrzymała się w tym przykładzie do 2013 roku, czyli 7 lat spłacając kredyt we franku płacili 'Frankowicze' znacznie, ale to znacznie mniej.

I co? - teraz gdy Frank podskoczył w górę zaczęły się wielkie protesty, skomlenia, że nie stać mnie na kredyt, co ja zrobię? A czy było fajnie przez te 7 lat płacąc kredytu kilkadziesiąt procent mniej od 'Kowalskiego'? Żyjemy w XXI wieku, każdy zarabia na siebie i co? Rząd naciska na banki, aby te zmieniały umowy, które zostały podpisane? HALO!! Jeszcze brakuje dopłat rządu dla kredytobiorców, paranoja. Jak kogoś nie stać na spłatę kredytu niech ogłosi bankructwo i zacznie od nowa, nie po to rząd uchwala coraz to nowsze ustawy, aby potem płacić z moich podatków na kogoś kto strajkuje. Biorąc kredyt we franku, widząc, że jego spłata jest lekka dla portfela, trzeba było brać kredyt w ratach malejących, to teraz bynajmniej znaczna część kredytu (nie odsetek) była spłacona. A tak pozostaje spłacać a nie płakać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkie chamskie, hejterskie a także niecenzuralne komentarze będą usuwane.